Wszyscy jesteśmy obcy dla nas samych i jeśli mamy jakiekolwiek
pojęcie, kim jesteśmy, to dzieje się tak tylko dzięki temu, że
żyjemy w oczach innych.
W zimowe długie wieczory czas płynie wolniej i składnia do
refleksji. Gdy na zewnątrz jest szaro, prawie biało, nie widać
słońca, Paul Auster zastanawia ile poranków jeszcze przed nim.
Mozolnie, kartka za kartką, wspomnienie za wspomnieniem, pisze
Dziennik zimowy, autobiografię którą z powodzeniem można
jednak czytać jak powieść o życiu mężczyzny, jego wlotach i
upadkach. Jednocześnie mogłaby być to opowieść o każdym z nas,
co nieustannie podkreśla narracja w drugiej osobie:
Jesteś przekonany, że to nie może cię spotkać, że to nie ma
prawa cię spotkać, że jesteś jedyny na świecie, którego to
nigdy nie spotka, a potem wszystko po kolei spotyka właśnie ciebie,
w taki sam sposób, w jaki spotyka wszystkich dookoła.
Może właśnie to przekonanie o własnej wyjątkowości sprawia, że
brniemy przez życie i mierzymy się z tym co nam przynosi.
Paul Auster bohaterem Dziennika uczynił własne ciało, pełne
blizn, które z kolei przywołują wspomnienia z dawnych lat, są
mapą wydarzeń. Ciało, które doznaje bólu, ale i rozkoszy,
walczy z chorobami i ulega upływowi czasu. Ciało wykonujące
codzienne czynności. Lata odmierzane są kolejnymi przeprowadzkami,
wynajmowanymi pokojami, mieszkaniami, domami. 21 stałych, choć
czasem krótkotrwałych, adresów. Odpowiednia gradacja i
powiększanie się mieszkalnej przestrzeni świadczy o rozwoju
bohatera, jego stopniowym, ale i upartym dążeniu do celu.
Niezmierzona liczba godzin, dni, tygodni, miesięcy spędzonych za
granicą czy w podróży. Każde z tych miejsc składa się jednak na
to, kim jest. Jak sam mówi, jest mieszanką wielu ras, jego
przodkowie migrowali po całej Europie by w końcu, w 1947 roku, dać
początek jego życiu w Stanach Zjednoczonych. Jest Żydem, ale też,
a może przede wszystkim, typowym everymanem.
Świadomie zdecydowałeś się być każdym, everymanem, zawrzeć
w sobie wszystkich, aby w pełni i dobrowolnie być sobą.
Auster w swojej autobiografii nie skupia się na własnej twórczości,
dlatego nie ma znaczenia czy Dziennik jest kolejną lekturą
Austeria na naszej półce czy też pierwszą.
Życie jest nieustannym błądzeniem i odnajdywaniem się w różnych
sytuacjach czy miejscach, relacjach z innymi ludźmi. Miasto, w
którym się wychowaliśmy, które wydawałoby się, że znamy na
pamięć, również potrafi spłatać nam figla. Przez całe życie
masz kłopoty z orientacją w przestrzeni i nawet w Nowym Jorku,
najłatwiejszym z miast do opanowania, w miejscu, w którym spędziłeś
większą część swojego dorosłego życia, często wpadasz w
tarapaty.
Nie wszystko jest wytłumaczalne. Po trzydziestu latach małżeństwa,
Auster nadal zastanawia się jak to możliwe, że po tylu
wcześniejszych mylnych decyzjach, porażkach i niepowodzeniach udało
mu się stworzyć tak trwały związek. Pewnego dnia spotkała się
dwójka nieznajomych, pokochała się i trwała razem. Od samego
początku wszystko było inaczej niż zwykle i pierwszy raz decyzja
podjęta w sprawach uczuciowych okazała się właściwą. Łączy
ich nie tylko miłość i wspólne życie, oboje są pisarzami.
Nasze ciało różnie reaguje w trudnych sytuacjach. Po śmierci
matki naturalną reakcją są łzy. Jednak ciało Austeria zamyka
się, blokuje, aż w końcu wpada w atak paniki. W obliczu śmierci
bliskich i przyjaciół, nigdy nie płacze, coś jednak się w nim
bezpowrotnie kończy.
Czytając Dziennik zimowy przemierzasz Nowy Jork i Paryż,
dotykasz swoich blizn i skrywanych lęków. Wspominasz pierwsze
pocałunki, dotyk rąk, romanse i prawdziwą miłość. Myślisz o
nieuchronności śmierci, codziennym odkrywaniu i dorastaniu do
samego siebie. Biografia Austeria jest równocześnie opowieścią
każdego z nas. Opowieścią pełną humoru, codziennych zdarzeń,
wartą kilkuset godzin pracy pisarza i kilkudziesięciu czytelnika.
Paul Auster, Dziennik zimowy, Wydawnictwo Znak, 2014
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz