niedziela, 12 czerwca 2016

Paul Auster, Dziennik zimowy


Wszyscy jesteśmy obcy dla nas samych i jeśli mamy jakiekolwiek pojęcie, kim jesteśmy, to dzieje się tak tylko dzięki temu, że żyjemy w oczach innych.

W zimowe długie wieczory czas płynie wolniej i składnia do refleksji. Gdy na zewnątrz jest szaro, prawie biało, nie widać słońca, Paul Auster zastanawia ile poranków jeszcze przed nim. Mozolnie, kartka za kartką, wspomnienie za wspomnieniem, pisze Dziennik zimowy, autobiografię którą z powodzeniem można jednak czytać jak powieść o życiu mężczyzny, jego wlotach i upadkach. Jednocześnie mogłaby być to opowieść o każdym z nas, co nieustannie podkreśla narracja w drugiej osobie:
Jesteś przekonany, że to nie może cię spotkać, że to nie ma prawa cię spotkać, że jesteś jedyny na świecie, którego to nigdy nie spotka, a potem wszystko po kolei spotyka właśnie ciebie, w taki sam sposób, w jaki spotyka wszystkich dookoła.
Może właśnie to przekonanie o własnej wyjątkowości sprawia, że brniemy przez życie i mierzymy się z tym co nam przynosi.
Paul Auster bohaterem Dziennika uczynił własne ciało, pełne blizn, które z kolei przywołują wspomnienia z dawnych lat, są mapą wydarzeń. Ciało, które doznaje bólu, ale i rozkoszy, walczy z chorobami i ulega upływowi czasu. Ciało wykonujące codzienne czynności. Lata odmierzane są kolejnymi przeprowadzkami, wynajmowanymi pokojami, mieszkaniami, domami. 21 stałych, choć czasem krótkotrwałych, adresów. Odpowiednia gradacja i powiększanie się mieszkalnej przestrzeni świadczy o rozwoju bohatera, jego stopniowym, ale i upartym dążeniu do celu. Niezmierzona liczba godzin, dni, tygodni, miesięcy spędzonych za granicą czy w podróży. Każde z tych miejsc składa się jednak na to, kim jest. Jak sam mówi, jest mieszanką wielu ras, jego przodkowie migrowali po całej Europie by w końcu, w 1947 roku, dać początek jego życiu w Stanach Zjednoczonych. Jest Żydem, ale też, a może przede wszystkim, typowym everymanem.
Świadomie zdecydowałeś się być każdym, everymanem, zawrzeć w sobie wszystkich, aby w pełni i dobrowolnie być sobą.
Auster w swojej autobiografii nie skupia się na własnej twórczości, dlatego nie ma znaczenia czy Dziennik jest kolejną lekturą Austeria na naszej półce czy też pierwszą.
Życie jest nieustannym błądzeniem i odnajdywaniem się w różnych sytuacjach czy miejscach, relacjach z innymi ludźmi. Miasto, w którym się wychowaliśmy, które wydawałoby się, że znamy na pamięć, również potrafi spłatać nam figla. Przez całe życie masz kłopoty z orientacją w przestrzeni i nawet w Nowym Jorku, najłatwiejszym z miast do opanowania, w miejscu, w którym spędziłeś większą część swojego dorosłego życia, często wpadasz w tarapaty.
Nie wszystko jest wytłumaczalne. Po trzydziestu latach małżeństwa, Auster nadal zastanawia się jak to możliwe, że po tylu wcześniejszych mylnych decyzjach, porażkach i niepowodzeniach udało mu się stworzyć tak trwały związek. Pewnego dnia spotkała się dwójka nieznajomych, pokochała się i trwała razem. Od samego początku wszystko było inaczej niż zwykle i pierwszy raz decyzja podjęta w sprawach uczuciowych okazała się właściwą. Łączy ich nie tylko miłość i wspólne życie, oboje są pisarzami.
Nasze ciało różnie reaguje w trudnych sytuacjach. Po śmierci matki naturalną reakcją są łzy. Jednak ciało Austeria zamyka się, blokuje, aż w końcu wpada w atak paniki. W obliczu śmierci bliskich i przyjaciół, nigdy nie płacze, coś jednak się w nim bezpowrotnie kończy.
Czytając Dziennik zimowy przemierzasz Nowy Jork i Paryż, dotykasz swoich blizn i skrywanych lęków. Wspominasz pierwsze pocałunki, dotyk rąk, romanse i prawdziwą miłość. Myślisz o nieuchronności śmierci, codziennym odkrywaniu i dorastaniu do samego siebie. Biografia Austeria jest równocześnie opowieścią każdego z nas. Opowieścią pełną humoru, codziennych zdarzeń, wartą kilkuset godzin pracy pisarza i kilkudziesięciu czytelnika.

Paul Auster, Dziennik zimowy, Wydawnictwo Znak, 2014


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz