sobota, 1 września 2012

Może ci nieproszeni goście to my - Etgar Keret "Nagle pukanie do drzwi"




        
Czy zastanawiałeś się kiedyś po co nosisz te wszystkie rzeczy w kieszeniach? Rozmaite sznurówki, czerwoną kredkę, spinacz biurowy. Albo co się dzieje z naszymi kłamstwami, wymyślonymi wujkami, których uśmierciliśmy i musieliśmy pochować, żeby wcześniej wyjść ze szkoły, psami które ratowaliśmy na ulicy i nie zdążyliśmy na kolację?  Ile razy trzeba wypowiedzieć magiczne życzenie żeby się spełniło? I czy na pewno Twoje imię krzyczy dziewczyna podczas miłosnego uniesienia?
Etgar Keret wnikliwie obserwuje rzeczywistość. W jego lapidarnych opowiadaniach zupełnie zwyczajne zdarzenia dnia codziennego zyskują nową jakość i zaskakujące znaczenia.  Przekonuje mnie oszczędność słów i ich precyzja. Dowcip. Czytając opowiadania Kereta z jego najnowszego zbioru odnoszę wrażenie, iż w jednym opowiadaniu potrafi on zawrzeć więcej treści, niż inni pisarze w całych tomach.  Mimo, że mamy świadomość rozgrywania się wydarzeń w Izraelu, są one uniwersalne i mogłyby wydarzyć się wszędzie. Każdemu z nas. Niektóre nawet się wydarzają, tylko nie odbieramy ich tak surrealistycznie.
Nie wspominając o tym, że zostały napisane dlatego, że nieproszeni goście przystawiają autorowi pistolet do skroni. Może ci nieproszeni goście to my – czytelnicy. Wciąż domagający się kolejnego opowiadania „na zawołanie”. A przecież pisanie, cały jego proces, to nie tylko ciekawe historie i odpowiedni dobór słów. To

 „stwarzanie czegoś z tego, co jest. Tak, czegoś z tego, co jest. Bo coś z niczego, to jest wtedy, kiedy całkowicie coś wymyślamy. To niewiele warte i też nie taka znowu sztuka. Ale coś z tego, co jest, to wtedy, kiedy odkrywasz coś, co przez cały czas w tobie istniało, odkrywasz to w trakcie stawania się, które nigdy dotąd się nie stało”. 

Czytając te opowiadania „na chybił trafił” na początku przydarzyły mi się same z pozytywnym wydźwiękiem. Pomyślałam wtedy, że Keret z każdej sytuacji potrafi wybrnąć i znaleźć w niej jakiś plus, albo chociaż wyciągnąć morał (a raczej zasugerować czytelnikowi, żeby sam go wyciągnął). Po tych kilku opowiadaniach moje wrażenia byłyby błędne, albo chociaż niepełne. Bo tak naprawdę opowiadania Kereta są opowieściami o samotności. O ludziach, żyjących w różnych konfiguracjach, ich uczuciach i chęci przeżycia czegoś więcej, jakby drugiego równoległego życia. To nie zawsze oznacza, że ich życie jest złe. Po prostu to drugie jest równie kuszące. To również opowiadania o chęci dzielenia życia z kimś, chociażby ze złotą rybką, przypadkowo spotkaną osobą w restauracji czy powracającymi w marzeniach osobami z przeszłości.
Warto przeczytać, a do niektórych opowiadań nawet wrócić. Może podczas czytania usłyszycie nagle pukanie do drzwi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz