Czy zastanawiałeś się kiedyś po co
nosisz te wszystkie rzeczy w kieszeniach? Rozmaite sznurówki, czerwoną kredkę,
spinacz biurowy. Albo co się dzieje z naszymi kłamstwami, wymyślonymi wujkami,
których uśmierciliśmy i musieliśmy pochować, żeby wcześniej wyjść ze szkoły,
psami które ratowaliśmy na ulicy i nie zdążyliśmy na kolację? Ile razy trzeba wypowiedzieć magiczne życzenie
żeby się spełniło? I czy na pewno Twoje imię krzyczy dziewczyna podczas
miłosnego uniesienia?
Etgar Keret wnikliwie obserwuje rzeczywistość. W jego
lapidarnych opowiadaniach zupełnie zwyczajne zdarzenia dnia codziennego zyskują
nową jakość i zaskakujące znaczenia. Przekonuje
mnie oszczędność słów i ich precyzja. Dowcip. Czytając opowiadania Kereta z jego
najnowszego zbioru odnoszę wrażenie, iż w jednym opowiadaniu potrafi on zawrzeć
więcej treści, niż inni pisarze w całych tomach. Mimo, że mamy świadomość rozgrywania się
wydarzeń w Izraelu, są one uniwersalne i mogłyby wydarzyć się wszędzie. Każdemu
z nas. Niektóre nawet się wydarzają, tylko nie odbieramy ich tak
surrealistycznie.
Nie wspominając o tym, że zostały napisane dlatego, że
nieproszeni goście przystawiają autorowi pistolet do skroni. Może ci
nieproszeni goście to my – czytelnicy. Wciąż domagający się kolejnego opowiadania
„na zawołanie”. A przecież pisanie, cały jego proces, to nie tylko ciekawe
historie i odpowiedni dobór słów. To
„stwarzanie czegoś z tego, co jest. Tak, czegoś z tego, co jest. Bo coś z niczego, to jest wtedy, kiedy całkowicie coś wymyślamy. To niewiele warte i też nie taka znowu sztuka. Ale coś z tego, co jest, to wtedy, kiedy odkrywasz coś, co przez cały czas w tobie istniało, odkrywasz to w trakcie stawania się, które nigdy dotąd się nie stało”.
Czytając te opowiadania „na chybił
trafił” na początku przydarzyły mi się same z pozytywnym wydźwiękiem.
Pomyślałam wtedy, że Keret z każdej sytuacji potrafi wybrnąć i znaleźć w niej
jakiś plus, albo chociaż wyciągnąć morał (a raczej zasugerować czytelnikowi,
żeby sam go wyciągnął). Po tych kilku opowiadaniach moje wrażenia byłyby
błędne, albo chociaż niepełne. Bo tak naprawdę opowiadania Kereta są
opowieściami o samotności. O ludziach, żyjących w różnych konfiguracjach, ich
uczuciach i chęci przeżycia czegoś więcej, jakby drugiego równoległego życia.
To nie zawsze oznacza, że ich życie jest złe. Po prostu to drugie jest równie
kuszące. To również opowiadania o chęci dzielenia życia z kimś, chociażby ze
złotą rybką, przypadkowo spotkaną osobą w restauracji czy powracającymi w
marzeniach osobami z przeszłości.
Warto przeczytać, a do niektórych
opowiadań nawet wrócić. Może podczas czytania usłyszycie nagle pukanie do
drzwi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz