Do
sięgnięcia po książkę Mario Vargasa Llosy "Szelmostwa niegrzecznej dziewczynki" skłoniły mnie trzy
elementy. Pierwszym niewątpliwie była Nagroda Nobla dla autora, kolejnym
zachęcająca okładka wydawnictwa Znak, która kilkakrotnie przyciągała mój wzrok w
księgarniach różnych miast Polski i utkwiła w pamięci, a ostatnim, choć może
najważniejszym, przynależność książek Llosy do kręgu literatury
iberoamerykańskiej.
Moja
przygoda z literaturą pisarzy Ameryki Łacińskiej zaczęła się od książek
G.G.Marqueza. Czytanie ich nie przychodziło mi łatwo, dorastałam do nich przez
kilka lat i dlatego tym większą czułam satysfakcję, kiedy w końcu udało mi się
wpaść w ten rytm, opowiadane historie i język.
Tych
dwóch wielkich pisarzy, łączy nie tylko literatura, region świata, z którego
pochodzą czy Nagroda Nobla. Kiedyś łączyła ich również przyjaźń, aż do
tajemniczej kłótni, od której minęło już ponad 30 lat, a jej przyczyna nadal
nie została do końca wyjaśniona - najprawdopodobniej, jak to najczęściej bywa w
męskich przyjaźniach, poszło o kobietę. A panowie nie odzywają się do dziś.
"Szelmostwa
niegrzecznej dziewczynki" to powieść o miłości
mężczyzny do kobiety. Jest to miłość, która po prostu się rodzi i nie przemija,
mimo iż w pewnym sensie do samego końca pozostaje miłością niespełnioną. Jest
to również powieść o seksualnej fascynacji. O kobiecie, która nieustannie
zmienia się jak kameleon i ciągle chce więcej. Nie potrafi zadowolić się tym co
ma. Oraz o zakochanym w niej przez całe swoje życie grzecznym chłopcu o imieniu
Ricardo.
Takie
właśnie wrażenie towarzyszyło mi podczas czytania, że mimo upływu lat,
dorastania, dorosłości a później starzenia się, jego miłość nadal jest miłością
młodzieńczą. Niegrzeczna dziewczynka
cały czas trzyma Ricarda na dystans.
Przyciąga go do siebie, a później znika na kilka lat, żeby za jakiś czas
znowu się pojawić. Ich historia miłosna zaczyna się w Miraflores, dzielnicy
peruwiańskiego miasta Lima, gdzie jeszcze jako dzieci chodzą do kina, tańczą
mambo, trzymają się za ręce. I właśnie te rozdziały uważam za najciekawsze i
najlepsze w powieści. Następnie autor przenosi nas śladami bohaterów do Paryża,
Londynu a nawet do Tokio i Madrytu. W każdym z tych miast Niegrzeczna
dziewczynka zmienia nie tylko nazwisko i paszport, ale również styl i sposób
zachowania. Za każdym razem pojawia się w ustabilizowanym życiu Ricarda w
sposób nagły, wywracając jego życie do góry nogami, żeby po krótkim romansie,
kolejny raz go porzucić.
Dużym
atutem książki są elementy historii i kultury – ówczesne wydarzenia
rozgrywające się w Peru, na tle których rozgrywa się historia miłosna.
Bohaterowie
są totalnymi przeciwieństwami i może z tego powodu tak silne jest między nimi
przyciąganie. Niegrzeczna dziewczynka to piękna i zmysłowa kobieta. Przy tym
Niegrzeczna dziewczynka, nazywana również Chilijeczką, towarzyszką Arlettą,
madame Robert Arnoux, Mrs. Richardson, Kuriko, madame Ricardo Somocurcio czy
Otilią jest kobietą wyrachowaną, która nie ugnie się przed niczym żeby osiągnąć
swój cel. Tym celem są bogaci mężczyźni, a raczej ich pieniądze oraz pozycja
społeczna.
Ricardo
ma proste marzenie, zamieszkać i przeżyć całe swoje życie w Paryżu. Potrafi
cieszyć się każdą chwilą spędzoną z Chilijeczką. Podróżuje nie tylko po
Europie, ale także przez kolejne wcielenia Niegrzecznej dziewczynki. Na
przemian przeżywa chwile miłosnego uniesienia kiedy ona na chwilę pojawia się
przy nim, ale również wielkiej rozpaczy, kiedy go opuszcza, a on wtedy za
każdym razem rzuca się w wir pracy. Wiele razy próbuje uwolnić się od tego uczucia,
jednak te próby są tylko pozorne. Ricardo, jak i czytelnik, doskonale zdaje sobie
sprawę, że wystarczy jej jeden telefon a kolejny raz zrobi dla niej wszystko o
cokolwiek poprosi.
Odnoszę
wrażenie, iż miłość Ricarda jest jedyną stałą w tej powieści. Wszystko dookoła
się zmienia, a jego miłość pozostaje. Niestety trudno tak naprawdę polubić
bohatera, który nie ma charakteru i w gruncie rzeczy pozwala sobą pomiatać.
Ricardo przyjmuje wszystko co daje mu Niegrzeczna dziewczynka, ale zarazem nie
walczy o nią. Według mnie jest postacią papierową, czasem wzbudza sympatię, ale
też, a może przede wszystkim, litość. Femme fatale jest wykreowana w sposób
dużo bardziej barwny, niemniej jednak wielokrotnie również nie wydawała mi się
kobietą z krwi i kości.
Mario
Vargas Llosa porusza tematy kontrowersyjne. Przedstawia omówioną historię
miłosną w dość prosty sposób i za pomocą języka, który trafi do dużego grona
odbiorców – kobiet na całym świecie, a może także do wielu mężczyzn. Mnie
osobiście jednak nie przekonuje, gdyż zbyt często na kartach tej książki
przeplata się styl literatury ambitnej ze zwyczajną telenowelą. Zapewne sięgnę kiedyś jeszcze po inne książki
Llosy, żeby się przekonać, w którą stronę im bliżej.
jak ktoś mi kiedyś powiedział telenowela dla snobów :D ale ja się nie zgadzam do końca i jeszcze dziś usiądę i skończę wreszcie Niegrzeczną dziewczynkę. Jakoś mnie tak ta recenzja zainspirowała :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!